Rozstanie w formie cyfrowego zniknięcia…
Witamy w erze ghostingu, w której nie wahamy się już udawać martwych za ekranami, by zostawić się bez wyjaśnienia.
Analiza nowego zaburzenia romantycznego. Przejdź do reklamy.
W latach 90. preferowanym wytłumaczeniem dla osób, które chciały się rozstać, skrystalizowanym w ówczesnych serialach telewizyjnych, było: „To nie ty, to ja”. W 2015 roku ghosting wkroczył na scenę romantyczną i… jest wręcz przeciwnie.
Ten neologizm, podchwycony przez „New York Timesa”, ucieleśnia ideę trwałego zerwania więzi z niedawną lub długotrwałą miłością poprzez zorganizowanie własnego zniknięcia, zarówno fizycznego, jak i wirtualnego, bez ostrzeżenia. Dzień wcześniej jesteś zakochany; następnego dnia przestajesz odpowiadać na SMS-y i e-maile. Odbieracie od siebie telefony, nawet jeśli oznacza to założenie nowego konta na Facebooku, a życie toczy się dalej.
Newsletter Społeczeństwa
Kobiety też…
W czasach, gdy przesuwamy palcem w lewo, by polubić adoratorów na Tinderze, gdy często sypiamy z ludźmi, zanim jeszcze wiemy, czy dążymy do związku, gdy związki zaczynają się od SMS-ów, a nie przez telefon czy twarzą w twarz, logiczne i akceptowalne wydaje się pozbycie się kogoś tak łatwo, chroniąc się za pomocą narzędzi cyfrowych. Podczas gdy w ubiegłym wieku „pre-ghosting” był powszechną męską taktyką (chodził po papierosy…), szacuje się, że kobiety, zmęczone bierną postawą emocjonalną, znikają nagle o 23% w porównaniu z 17% mężczyzn (Elle US).
The Pleasure Society
Czy powinno to korelować z naszymi zachowaniami w związkach w erze wirtualnej, gdzie komunikujemy się więcej, ale słabo? Czy ghosting naprawdę może odzwierciedlać zaniżone oczekiwania romantyczne? „Zniknięcie istniało zawsze, ale ludziom coraz trudniej radzić sobie z emocjonalnymi, bolesnymi rozmowami” – mówi Lisa Letessier, psycholog specjalizująca się w terapii behawioralnej i autorka książki „La Rupture amoureuse” (Odile Jacob). „A ponieważ żyjemy w społeczeństwie nastawionym na przyjemność, ludzie często mylą szczęście z hedonizmem. Chcemy być szczęśliwi, więc musimy eliminować nawet najmniejsze ograniczenia. Dlatego gdy tylko w związku coś się nie układa, pozbywamy się ich. To współczesny paradoks miłości: chcemy zbudować związek, ale nie wkładamy energii w jego rozwój”.
Tchórzostwo czy paradoksalna empatia?
Sabrina, którą zostawił jej partner, z którym planowała zamieszkać i mieć dziecko, została z gorzkim posmakiem: „Czekał, aż wyjadę w podróż służbową, żeby wysłać mi lakonicznego SMS-a o zerwaniu, a potem… już się nie kontaktowaliśmy. Pozostawił mnie w całkowitej pustce. Bardzo źle to zniosłam. Miałam mętlik w głowie”. Ale dlaczego zignorować? Czy to było tchórzostwo, czy paradoksalna empatia, motywowana strachem przed zadawaniem bólu? „Kiedy zignorowałam, zaczęło się od szczegółu, który mi się nie podobał w drugiej osobie, ale bałam się, że wyjdę na powierzchowną, więc przestałam odbierać jego telefony” – mówi Fanny.
Strach przed zaangażowaniem
Dla Arnauda, to właśnie w pełni świadomy tego, co nazywa „nerwicą odejścia”, systematycznie zignorował: „Często powtarza się ten sam schemat: poznaję dziewczynę, potem widuję ją ponownie po kilku dniach, nie wiedząc, czy naprawdę chcę z nią być, i wpadam w związek, którego od początku nie chciałem”. Czy istnieje jakaś wspólna cecha wszystkich tych osób stosujących tę pasywno-agresywną metodę, wykraczająca poza uwarunkowania naszego społeczeństwa, w którym wielu ma trudności z uczciwą komunikacją? „Dla mnie to nie tchórzostwo; to raczej oznaka osobowości „unikającej”, takiej, która unika konfliktów i dyskusji wywołujących emocje” – kontynuuje Lisa Letessier. „Ale możemy też wrzucać do jednego worka osoby, które boją się zaangażowania…”
Nasilające się poczucie odrzucenia
Przewrotnym skutkiem tego zjawiska jest to, że w czasach, gdy wszyscy jesteśmy połączeni, osoba, która udaje martwą, by zwiastować koniec historii, wydaje się odrzuconej osobie bardzo żywa! To nasila poczucie odrzucenia i uniemożliwia przeżycie żałoby po związku: „Kiedy porzucona osoba zostaje poinformowana przez Facebooka, na przykład poprzez odkrycie zdjęć swojego byłego partnera z kimś innym, jest to niezwykle brutalne. Może to wywołać obsesyjne zachowania. Szpiegowanie, czekanie na nią przed mieszkaniem lub w pracy, sprawdzanie Facebooka ponad pięćdziesiąt razy dziennie, uzupełnianie poczty, odwiedzanie przyjaciół i rodziny… Porzucone osoby są w tak silnym stresie emocjonalnym, że próbują znaleźć cokolwiek, aby nawiązać kontakt ze swoim utraconym partnerem i zrozumieć, co się stało” – analizuje psycholog.
Wpływ mediów społecznościowych
Psychoterapeutka Elisabeth Joy LaMotte wskazuje na media społecznościowe: „Technologia wzmocniła nasze
Skłonność do ghostingu. Facebook, Twitter i Instagram ułatwiają dzielenie się intymnymi szczegółami z innymi. Jednocześnie spędzamy mniej czasu na bezpośredniej komunikacji w naszych najbardziej intymnych związkach niż kiedykolwiek wcześniej. Najlepsza rada, jeśli padłaś ofiarą ghostingu po rozstaniu? Zainspiruj się latami 90. i posłuchaj Mirandy z „Seksu w wielkim mieście”, która w odcinku poświęconym tej drażliwej kwestii wyjaśniła swoim przyjaciółkom, że w tej sytuacji po prostu powiedziała sobie, że facet naprawdę nie żyje! I poszła dalej.