24-letnia tancerka z Nowego Jorku udała się do lekarza po odkryciu u siebie niewielkiej rany w jamie ustnej.
Reszta jest okropna.

KRÓTKO MÓWIĄC
W maju 2021 r. Ayla Eilert zaczęła odczuwać ból gardła i zauważyła u siebie owrzodzenie na języku. Zanim biopsja we wrześniu 2021 r. wykazała raka płaskonabłonkowego, postawiono jej dwie błędne diagnozy.
Po poważnej operacji usunięcia jednej czwartej języka Ayla rozpoczęła radioterapię i chemioterapię, ale jej stan pogorszył się w styczniu 2022 r., gdy rak rozprzestrzenił się na kilka części ciała.
Ayla zmarła 2 kwietnia 2022 r. po walce o godne zakończenie życia, co zainspirowało jej rodziców do podjęcia kampanii na rzecz legalizacji pomocy medycznej w umieraniu (MAiD) w stanie Nowy Jork.
W maju 2021 roku Ayla zaczęła odczuwać ból gardła i zauważyła niewielką ranę na języku. Zaniepokojona, w odstępie dwóch miesięcy udała się do dwóch lekarzy, ale diagnozy okazały się błędne, jak wyjaśnia The Mirror. Dopiero we wrześniu 2021 r. podczas trzeciej konsultacji biopsja ujawniła straszną prawdę: to był rak płaskonabłonkowy, rak skóry.
Choć ten rodzaj raka zazwyczaj nie jest śmiertelny, jego umiejscowienie na języku Ayli radykalnie zmienia sytuację. Sześć dni po postawieniu diagnozy przeszedł operację w szpitalu Mount Sinai na Manhattanie. Operacja jest poważna: trzeba usunąć ćwierć języka i częściowo zrekonstruować narząd, wykorzystując tkankę pobraną z uda.
Niestety rak się rozprzestrzenił
Ayla Eilert had to endure months of agonising pain and her family is now campaigning for Medical Aid in Dying, which allows some patients to end their life, to be legalised in New York.https://t.co/VnaWlydA8W
— Irish Daily Mirror (@IrishMirror) April 8, 2024
Pomimo brutalności operacji Ayla pozostaje zdecydowana wyzdrowieć i powrócić do normalnego życia. Po sześciu tygodniach rekonwalescencji rozpoczęła leczenie łączące radioterapię i chemioterapię. Sesje te go wyczerpują i powodują wiele skutków ubocznych: nudności, wymioty, ból i utratę głosu. Ayla jednak pozostaje pozytywnie nastawiona i wykazuje niezwykłą siłę charakteru. Nauczyła się amerykańskiego języka migowego i szyła kosmetyczki dla innych pacjentów, wykazując się wspaniałym poczuciem solidarności w obliczu choroby.
W styczniu 2022 r. jego stan się pogorszył. Plastry z fentanylem, początkowo skuteczne w walce z bólem, nie są już wystarczające. Zaniepokojeni rodzice zwrócili się do zespołu medycznego z prośbą o wykonanie pilnego badania. Rezultaty były druzgocące: rak rozprzestrzenił się na wiele części ciała, w tym na kręgosłup, szyję, nos i uszy.
„To nie jest życie. Proszę, pomóż mi umrzeć”.
Mając zaledwie 24 lata i ważąc zaledwie 40 kilogramów, Ayla zmaga się z potwornym bólem. Zrozpaczona, zwierzyła się rodzicom, że chciałaby umrzeć z godnością: „To nie jest życie. Proszę, pomóżcie mi umrzeć”. Wtedy zaczyna się bolesna walka dla Ayli i jej rodziny. Początkowo odmówiono im skorzystania z Medycznej Pomocy w Umieraniu (MAiD), czyli procedury autoryzowanej w niektórych stanach USA, która pozwala nieuleczalnie chorym pacjentom otrzymać receptę na leki, które pozwolą im zakończyć życie.
Mimo dużych dawek morfiny, cierpienie Ayli nie ustaje. W końcu pozwolono jej wrócić do domu i otrzymać opiekę paliatywną. Jednak doświadczenie to zostało przerwane. Dom okazuje się nieodpowiedni do znoszenia tak intensywnego bólu. Wróciła do szpitala, gdzie 2 kwietnia 2022 r. zmarła spokojnie, w otoczeniu bliskich.
Śmierć Ayli Eilert na nowo rozpaliła debatę na temat prawa do wybranego końca życia. Rodzice dziewczynki walczą o zalegalizowanie MAiD w stanie Nowy Jork, aby uchronić innych pacjentów przed koniecznością przeżywania tego samego, co ich córka. Ich walka nie jest odosobniona. Sondaż YouGov z lutego 2022 r. wykazał, że 72% Nowojorczyków popiera MAiD. Praktyka ta jest już legalna w dziesięciu stanach USA i, jak wynika z badań ogólnokrajowych, spotyka się z przychylnym przyjęciem 70 procent Amerykanów.
Budzi jednak również sprzeciw. Niektóre grupy religijne i obrońcy praw osób niepełnosprawnych obawiają się nadużyć i nacisków na bezbronnych pacjentów. Przypadek Ayli Eilert podkreśla złożoność debaty na temat końca życia. Podnosi kwestię wolności wyboru w obliczu cierpienia i choroby, a jednocześnie budzi uzasadnione obawy etyczne.