Robin Reijers grał w Pokémon Go podczas wizyty na grobie swojego brata Michaela, który również był wielkim fanem Pokémonów.
Gdy dotarł na cmentarz, odkrył na nagrobku Pikachu.
Poruszająca historia
Po opowiedzeniu o festiwalu wpadek w Pokémon GO (zwłoki, wypadki, schwytanie podczas porodu) lub pokazaniu najbardziej nieprawdopodobnej areny Pokémon Go, przedstawiamy wzruszającą historię o grze wideo, która stała się hitem na całym świecie.
Holender Michael Reijers był wielkim fanem Pokémonów. Zmarł 15 lat temu na wrodzoną wadę serca, jak donosi brytyjski Daily Mail, a jego rodzina chciała oddać mu hołd, budując mu nagrobek przedstawiający Pikachu, jego ulubioną postać. Jego 21-letni brat, Robin Reijers, niedawno odwiedził jego grób, grając jednocześnie w grę Pokémon Go, która w końcu została wydana we Francji. A gdy dotarł na cmentarz, czekała go wielka niespodzianka.
Pikachu odwiedza Michaela przy jego grobie
Robin Reijers był rzeczywiście bardzo zaskoczony, gdy po dotarciu w pobliże grobu swojego brata Michaela jego smartfon zaczął wibrować, dając znać, że w pobliżu znajduje się Pokémon, którego należy złapać. Kiedy Robin zalogował się do Pokémon Go, zauważył, że jest tam Pikachu. A żółta gwiazda gier wideo nie była nigdzie, stała na nagrobku Michaela, który został wykonany na jego podobieństwo.
Historia, która na pierwszy rzut oka może wydawać się ponura, w rzeczywistości jest bardzo wzruszająca. Robin Reijers był bardzo wzruszony tym pojawieniem się, wyjaśniając Daily Mail: „Jako dzieci zawsze graliśmy razem w Pokémony na Gameboy Color. Mam nadzieję, że będzie mnie oglądał, jak gram, z miejsca, w którym jest”. Nawet ojciec Robina i Michaela, Piet, wydawał się wzruszony. „Myślę, że to piękne, ponieważ przybliża Michaela do nas” – powiedział, dodając, że „Michaelowi spodobałby się Pokémon Go. Jestem pewien, że on tam na górze się śmieje i szuka więcej Pokémonów”.