Pielęgnując ogród, zauważyłem coś dziwnego – kawałek ziemi usiany maleńkimi, białymi kulkami.
Zaciekawiony, przykucnąłem, żeby przyjrzeć się bliżej.
Były idealnie okrągłe, gładkie i lśniące, jak miniaturowe perły rozsypane w ziemi.
Z początku myślałem, że to kawałki plastiku albo ozdobne koraliki, ale wydawały się zbyt naturalne. Włożyłem rękawiczki i zacząłem delikatnie grzebać w nich. Kulki były miękkie, lekko gąbczaste, niemal galaretowate. Przeszedł mnie dreszcz. Jajka, pomyślałem. Ale jakie – ptak, owad, czy coś gorszego?
\
Wziąłem kilka do środka i obejrzałem je pod światło. Przez półprzezroczyste muszle dostrzegłem delikatne, ciemne plamki. Zajrzałem do internetu, szukając odpowiedzi – i aż mi się żołądek przewrócił, gdy odkryłem prawdę.
To były jaja ślimaków – kawior ślimakowy.
Uświadomienie sobie tego faktu przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Wiedziałem, że ślimaki potrafią rozmnożyć się w zastraszającym tempie i zdewastować całą grządkę z dnia na dzień. Co gorsza, niektóre gatunki – zwłaszcza tropikalne – przenoszą pasożyty szkodliwe dla ludzi. To oznaczało, że te delikatne „perełki” nie były jedynie ciekawostką, ale stanowiły zagrożenie.

Szybko zebrałem całą kępę i zalałem ją wrzątkiem, żeby wyeliminować wszelkie ryzyko zarażenia. Następnie dokładnie oczyściłem teren i obejrzałem resztę podwórka.
Teraz wiem lepiej: nawet najbardziej niegroźnie wyglądające obiekty w glebie mogą skrywać cichą armię zdolną zniszczyć plony. Natura jest zawsze bliżej, niż nam się wydaje – czasami tuż pod naszymi stopami.