Pewne codzienne wyrażenia, które mimochodem wplatamy w rozmowę, mogą odzwierciedlać nieco ciężkie serce.
Ale w przeciwieństwie do gniewu czy strachu, smutek potrafi być dyskretny.
Przemyka się pod uśmiechami, kamufluje się pod odruchowym „wszystko w porządku”.
A czasami to nasza własna mowa zdradza złe samopoczucie, którego nie śmiemy nazwać…
„Jestem zmęczony, cały czas”: znużenie, które nie jest tylko fizyczne.

Czy czujesz, że gonisz za energią, nawet po dobrze przespanej nocy? To może nie być tylko kwestia stylu życia. Według badań przeprowadzonych na Harvardzie, uporczywe zmęczenie może być również oznaką wyczerpania emocjonalnego. Kiedy masz ciężkie serce, wszystko wydaje się trudniejsze, nawet najprostsze rzeczy.
W takich momentach twoje ciało mówi po swojemu: zwalnia. Trudno ci się skoncentrować, znaleźć motywację lub wstać rano z odrobiną energii. Nie chodzi o bicie na alarm, ale o wsłuchanie się w to, co twoje ciało może ci mówić. Ciągłe zmęczenie może maskować przeciążenie psychiczne lub pilną potrzebę wyciszenia i ponownego skupienia.
„Czuję się pusty”: to niejasne uczucie, które trudno wyrazić.

Czy miałeś kiedyś to dziwne uczucie bycia otoczonym, ale tak naprawdę nieobecnym? Jakby czegoś brakowało, nie wiedząc dokładnie czego? To uczucie wewnętrznej pustki dotyka wielu ludzi, nawet tych, których życie z zewnątrz wydaje się harmonijne lub „udane”.
To niejasne złe samopoczucie, którym nie zawsze odważymy się podzielić, może odzwierciedlać głębokie niezadowolenie, przepaść między tym, czego doświadczamy, a tym, na co liczyliśmy. W takich przypadkach kluczowe jest, aby nie czuć się winnym. Mamy prawo czuć się wytrąceni z rytmu, zagubieni lub po prostu zawieszeni. Ważne jest, aby odważyć się o tym mówić, nawet delikatnie, nawet do siebie.
„To pewnie moja wina”: nadmierne poczucie winy, ta cicha pułapka

To małe zdanie, które wymknęło się spod kontroli po jakimś problemie, nieporozumieniu lub niefortunnej sytuacji, może wydawać się nieszkodliwe. Jednak gdy się powtarza, może ujawnić tendencję do nadmiernego obwiniania siebie. A to powoli, ale nieubłaganie podkopuje pewność siebie.
U niektórych smutnych osób rozwija się prawdziwy „odruch winy”: czują się odpowiedzialni za wszystko, nawet za rzeczy, na które nie mają wpływu. Ten emocjonalny odruch może być wyczerpujący i autodestrukcyjny. Pamiętanie, że nie wszystko jest w naszych rękach i że każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny, to już krok w kierunku większej życzliwości dla samego siebie.
Niezbyt pocieszające „wszystko w porządku”…
A co, jeśli prawdziwą czerwoną flagą jest właśnie to „wszystko w porządku” wypowiedziane bez przekonania? Wielu używa tego zdania jak tarczy. Nie po to, by kłamać, ale dlatego, że nie wiedzą, jak wyrazić to, co czują. Albo dlatego, że nie chcą przeszkadzać innym.
W takich przypadkach to „wszystko w porządku” jest raczej murem ochronnym niż potwierdzeniem. Mówi: „Nie mam siły, żeby się tłumaczyć”. Albo: „Nie chcę być ciężarem dla innych”. Rozpoznanie tego u siebie lub u przyjaciela już oznacza otwarcie drzwi, wysłuchanie kogoś, wyciągnięcie ręki.