Są przedmioty, które na pierwszy rzut oka wydają się zwyczajne.
A jednak pod ich skromnym wyglądem kryją się fragmenty życia, intymne wspomnienia, a czasem nawet… nuta czułości.
A może by tak odkryć, co kryje się w starej szafie, małym wózku, czy osobliwym drewnianym przedmiocie przypominającym grzyba?
Zanurzmy się razem w urokliwym domu, gdzie każdy mebel szepcze miłość dziadka do rodziny.
Kiedy drewno staje się wspomnieniem

Dziadek mojej żony wykonywał dziś rzadki zawód: był stolarzem. Rzemieślnikiem w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Nie tylko stolarzem, ale pasjonatem drewna, potrafiącym przemienić kilka desek w unikatowe przedmioty, pełne duszy i ludzkiego ciepła.
W domu zachowało się kilka jego dzieł. Nie na oknie, nie. W prawdziwym życiu. Na przykład grabie. Nie są już zbyt skuteczne, ich zęby są nieco starte, ale kiedy się je bierze do ręki, czuje się coś dziwnie kojącego. Jak uścisk dłoni przez czas.
Zabawki wykonane z miłością

Nie poprzestał na praktycznych narzędziach. Tworzył również drobne przedmioty, żeby zadowolić wnuki. Jak ten uroczy drewniany wózek, z pewnością zaprojektowany dla wnuków. Zbyt delikatny, by cokolwiek przewozić? Być może. Ale przebył wiele kilometrów w dziecięcych zabawach, ciągnięty śmiechem i wyobraźnią.
A potem jest ten mały, miniaturowy mebel, podarowany wnuczce do domku dla lalek. Prezent, który przewyższa plastikowe zabawki, które można znaleźć w sklepach. Bo jest coś niezastąpionego w przedmiocie zaprojektowanym specjalnie dla ciebie, z cierpliwością, delikatnością… i dobrze naostrzoną piłą.
Rękodzieło również dla dorosłych

Tworzył również meble dla dorosłych. Jedno z jego arcydzieł wciąż stoi w naszym domu: ręcznie rzeźbiona szafa z delikatnymi wzorami, które przyciągają wzrok i urzekają. Wystarczy się do niej zbliżyć, a wyobrazisz sobie godziny spędzone na szlifowaniu, rzeźbieniu i dopracowywaniu każdego szczegółu. Prawdziwe dzieło sztuki.
Dziwny grzyb… bardzo przydatny!
Niedawno żona przysłała mi zdjęcie niezwykłego przedmiotu, który odziedziczyła po babci. Przypominał trochę drewnianego grzyba. Myślałem, że to zabawka. Potem tłuczek. Przegapiłem. Zaintrygowany, w końcu zapytałem o odpowiedź.
Ten mały dodatek służył do cerowania skarpetek! Uszkodzony materiał nakładano na wybrzuszenie (jak kapelusz grzyba), co ułatwiało ponowne zszycie. Praktyczny, sprytny i bardzo przywodzący na myśl minione czasy…
Naprawiać zamiast wyrzucać: filozofia warta ponownego odkrycia

Ten grzyb do cerowania był jednym z najczęściej używanych przedmiotów w domu, o czym świadczą delikatnie wypolerowane ślady zużycia na jego powierzchni. W czasach sowieckich niczego nie wyrzucano lekkomyślnie. Przed ponownym użyciem naprawiano. Ta mentalność powoli wraca do mody, napędzana pragnieniem bardziej zrównoważonego i pełnego szacunku stylu życia.
Te przedmioty to nie tylko pamiątki: to fragmenty życia przekazywane z pokolenia na pokolenie. A co, gdybyśmy i my nauczyli się tworzyć rzeczy trwałe, naszymi rękami, naszymi sercami… i odrobiną drewna?