Jeśli nigdy nie spotkałeś się z poszewką na kołdrę z dziurą w kształcie rombu dokładnie na środku, być może po prostu nie urodziłeś się w ZSRR.
A jeśli widziałeś taką, na pewno pamiętasz, jak niewygodne było wkładanie koca do środka.
Ale mimo to takie poszewki na kołdrę były szyte dosłownie wszędzie: w domach, szpitalach, przedszkolach, obozach pionierskich, a nawet hotelach. Zastanówmy się, dlaczego tak jest.
Normy i oszczędności: wszystko według GOST

W Związku Radzieckim produkcja wszystkiego, od żarówek po pościel, podlegała surowym normom państwowym. Poszewki na kołdry nie były wyjątkiem.
Dlaczego szew na środku?
Głównym materiałem był kaliko lub bawełna, zwykle o szerokości 90 cm.
Taka szerokość nie wystarczała na podwójne komplety pościelowe, więc dwa prześcieradła zszywano razem na środku.
A żeby nie robić osobnej dziury i nie marnować dodatkowego materiału, najbardziej logicznym rozwiązaniem było wycięcie tuż przy szwie.
Tak powstał romb – wygodne, proste i ekonomiczne „okno” na koc.
Fakt: GOST określał nie tylko rozmiar i kształt poszewki na kołdrę, ale nawet gęstość tkaniny, liczbę ściegów na centymetr i dopuszczalny procent skurczu po praniu.
Dlaczego dziura na środku?

Teraz wydaje się to dziwne: dlaczego nie z boku lub na dole, jak w nowoczesnych modelach? Ale dekolt w kształcie rombu miał całą masę funkcji:
Wentylacja.
Wcześniej koce były często wypełnione bawełną lub wełną. Takie materiały nie „oddychały” dobrze i mogły zawilgocić. Otwór zapewniał cyrkulację powietrza.
Suszenie.
Po praniu wygodnie było wieszać poszwę na kołdrę za dekolt — tkanina schła szybciej.
Dostęp do wypełnienia.
Przez otwór można było wyprostować lub dopasować koc bez wywracania całej pościeli na lewą stronę.
Estetyka.
Czasami krawędź pięknego satynowego koca wystawała przez dekolt i było to uważane za rodzaj elementu dekoracyjnego — stylowego na swój sposób.
Uniwersalność.
Tę samą poszwę na kołdrę można było wykorzystać do koca o dowolnej długości — otwór na środku dawał taką swobodę.
Radość dzieci (i ból głowy matek)

Dla dzieci diament w środku zamienił się w prawdziwy portal do sekretnego świata. Przez niego można było:
wdrapać się do środka poszwy na kołdrę i się schować;
bawić się w chatach, labiryntach, jaskiniach;
chować zabawki, a nawet siebie – dopóki mama nie zacznie wołać na obiad
Ale dla dorosłych taka konstrukcja sprawiała kłopoty – nie było łatwo przepchnąć watowany lub puchowy koc przez centralny diament, zwłaszcza bez pomocy.
Dlaczego stały się przeszłością

Z czasem, wraz z rozwojem przemysłu lekkiego i pojawieniem się nowych technologii:
tkanina stała się szersza i bardziej dostępna (150-220 cm);
dla wygody pojawiły się zamki błyskawiczne, napy i guziki;
preferencje się zmieniły — ludzie wybierali wygodę.
Dziś poszwy na kołdry z otworami z boku lub u dołu są o wiele wygodniejsze i praktyczniejsze. Nie gniotą się, łatwiej się je zakłada i nie wymagają akrobatycznych sztuczek.
A czy nadal istnieją?
Czasami można jeszcze znaleźć takie „diamenty”:
w skrzyniach starych babć;
na daczach;
w niektórych hostelach;
w antykwariatach (retro jest w modzie).
Poszwy na kołdry z diamentem to nie tylko dziwny szczegół radzieckiego życia. To część historii, przykład tego, jak standardy, ekonomia i pomysłowość przeplatają się w prostych rzeczach.
I choć współczesna technologia ułatwiła nam życie, to w tym diamencie w środku było coś wyjątkowego, coś przytulnego… i odrobinę magicznego.