Mają od 27 do 84 lat. Rozmawiają o swoim związku z piersiami, symbolicznych atrybutach kobiecości i wyzwaniach dla emancypacji. Pomiń reklamę
Upiększając atrybuty kobiecości, piersi są również „wyzwaniem XXL dla emancypacji” – twierdzi feministyczna filozofka Camille Froidevaux-Metterie w swoim badaniu „Seins.
En quête d’une liberation”, które ukaże się 5 marca (1). Jednak nie wszystkie doświadczamy tej samej relacji z naszymi piersiami.
Niektóre je kochają, są z nich dumne, inne krytykują je za to, że nie są wystarczająco dobre, a inne po prostu zadowalają się wspólnym byciem.
A pewnego dnia niektóre nawet je (ponownie) odkrywają. Aby zilustrować tę wyjątkową więź, cztery kobiety otwierają się i dzielą swoimi historiami dla Madame Figaro.
Nacera, 27 lat, menedżer ds. klientów: „Naprawdę czuję, że należą do mnie”.
„Moje piersi mają odpowiedni rozmiar. Kiedy jestem ubrana, czuję się bardzo komfortowo w swojej skórze, z krągłościami i wszystkim… harmonijne ciało. Nago jest zupełnie odwrotnie! Patrzę na siebie i chciałabym, żeby były mniejsze, jędrniejsze, wyższe! Żyję w strachu, że z wiekiem będą obwisać. Nie wiem dlaczego. Zmuszam się do noszenia biustonoszy braletkowych bez wkładek, ale wolę mieć podparcie, bo inaczej… czuję się staro. Mówię sobie, że później, po jednej lub kilku ciążach, może będę musiała poddać się operacji. Nie w trybie laluni, ale w trybie regeneracyjnym. Wiem, że reklamy, telewizja i Instagram początkowo przedstawiają nam model: małe, okrągłe, jędrne piersi. To też musi się zmienić. Na imprezie, jeśli ktoś dotyka moich pośladków, denerwuję się. Szaleję. Moje piersi są inne. Naprawdę czuję, że należą do mnie. Więc nikt ich nie dotknie, nawet jeśli tylko dla zabawy.”
Carole, 49 lat, dyrektorka castingu: „Kiedy byłam w ciąży, moje piersi w końcu mnie zainteresowały!”
„Jako nastolatka byłam szczupła i płaska. Do 9. klasy chłopcy się ze mnie naśmiewali, a ja zazdrościłam dziewczynie z klasy, z nieco większym biustem, która nigdy nie nosiła stanika i przyciągała całą uwagę – poza tym była świetna z matematyki, co najwyraźniej nie pasowało do nieco binarnych nastolatek, jakimi byłyśmy. Potem wyrosły mi dwa jabłka, dobrze wyważone piersi. Ostatecznie nie miało to większego znaczenia dla mojej świadomości ciała. Czułam się bardziej spełniona z moimi bardzo długimi nogami niż z piersiami. Kiedy w wieku 29 lat, będąc w ciąży, zeszłam z rozmiaru 90B do 100C, zaczęłam nosić bluzki z głębokim dekoltem z prawdziwą radością życia: nagle poczułam się jak królowa! Kobieta, naprawdę. Moje piersi w końcu mnie zainteresowały, narodziło się poczucie kobiecości, niwelując mój głęboki kompleks szczupłości. Miałam jeszcze dwoje dzieci i z każdą ciążą ta sama radość, bardzo zlokalizowana! Dziś pasują na mnie. Nie przesadzam, ubieram się po prostu, ale czuję się pewnie w tej części mojego ciała.
Na filmie, co dzieje się w twoim ciele w ciągu 24 godzin
Paule, 84 lata, emeryt: „Piękne biustonosze każdego dnia…”
„Miałam cztery starsze siostry, wszystkie z pięknymi, dużymi piersiami, które groziły mi, najmłodszej z nich: „Nigdy takiego nie będziesz miała!”. Co za ulga, kiedy to się stało! Od 17. roku życia mogę to powiedzieć: jestem dumna ze swoich pięknych piersi. Kiedy byłam młoda, nosiłam głębokie dekolty, lubiłam, żeby ludzie patrzyli na moje piersi, a już na pewno nie próbowali ich dotykać. Latem nosiłam małe, materiałowe trójkąty, nigdy nie rozbierając się na plaży. I zawsze kochałam biustonosze. A dziś? Jestem rozwiedziona, chodzę z balkonikiem, potrzebuję pomocy przy ubieraniu się, ale na co dzień noszę przepiękne biustonosze z koronką, białe, czarne, beżowe…”
Violaine, 27 lat, pedagog: „Bez biustonosza, dla wygody”
„Przez dwa lata nie nosiłam biustonosza. To przyszło stopniowo. Czułam się bardzo skrępowana w biustonoszach z fiszbinami Modelki: Przeszłam do stylu braletki, a potem do niczego. Jak wygodnie! Na początku trudno to zaakceptować. W pracy, w obecności dzieci, noszę luźne swetry lub kurtki. Na ulicy, na imprezach, kobieta bez stanika zawsze mnie intryguje. Czasami mnie to wkurza, ale nigdy nie zawstydza. Dlaczego pod T-shirtem sutki mojego brata nikomu nie przeszkadzają, a moje są problemem? Noszę je tylko do uprawiania sportu. Jestem feministką, ale moją główną motywacją było poszukiwanie komfortu: żeby nie czuć się już duszoną przez przedmiot. Ponieważ gest nie jest trywialny, muszę się nad nim zastanowić. Więc tak, domagam się wolnych piersi, żywych.