Podczas pogrzebu małej dziewczynki całe miasto zebrało się, aby pożegnać ją w jej ostatniej podróży.
Smutne twarze rodziców i przyjaciół odzwierciedlały powagę chwili, wszyscy płakali.
Ksiądz zaczął czytać słowa pocieszenia, gdy nagle pojawił się czarny kruk.
Wylądował cicho prosto na trumnie, jego pióra lśniły w słońcu, a jego oczy zdawały się świecić dziwnym światłem.
Obecni zamarli.Ktoś krzyknął, ktoś się cofnął. Obecni próbowali przegonić kruka, rzucając w niego kamieniami, lecz nagle zdali sobie sprawę, że kruk nie był zwykłym ptakiem, ale…
Ciąg dalszy w pierwszym komentarzu

W tym momencie matka dziewczynki podniosła głowę, spojrzała na kruka, a na jej twarzy pojawił się błysk rozpoznania.
„To on…” wyszeptała. – To jest właśnie ten kruk.Zawsze wlatywał na nasze podwórko.
Ludzie odwrócili się zaskoczeni.Kobieta zrobiła krok do przodu i powiedziała głośno, przez łzy:
— Nasza córka go nakarmiła.Prawie każdego dnia.Poleciał na balkon i czekał, aż córka przyniesie mu chleb.Powiedziała, że jest jej przyjacielem.Narysowała nawet nas – mnie, mojego męża… i jego.Kruk był zawsze obecny w jej rysunkach.

Przypomniawszy sobie o tym, wyjęła złożony rysunek z torby – miała go przy sobie przez cały ten czas.Na papierze, ręką dziecka, narysowane zostały trzy osoby: matka, ojciec i dziewczynka, a obok nich czarny ptak o łagodnych oczach.
Wszyscy mieli ramiona przypominające skrzydła, jakby należeli do jednej rodziny.
„Przyszedł pożegnać się” – powiedziała matka spokojnym głosem. – On nie jest zwykłym krukiem.Pamiętał ją.
Wszyscy obecni stali w ciszy, niezdolni wymówić ani słowa.Coś w tej historii poruszyło najczulsze struny duszy każdego z nas.

A kruk, jakby słysząc jej słowa, pochylił głowę, jakby na znak szacunku, i po długiej chwili rozłożył skrzydła.Wzbił się w powietrze i zniknął za drzewami.