Skąd wiesz, czy jesteś (naprawdę) zakochany?

Miłość czy pożądanie? Czasami trudno jest odróżnić te dwa uczucia.

Psychoanalityczka Florence Lautrédou, autorka książki L’Amour, le vrai, daje nam kilka kluczy.

Pomiń reklamę

Lefigaro.fr/madame.– Często mówi się, że trudno odróżnić miłość od pożądania. Jakie są według Ciebie oznaki ostrzegawcze?
Florence Lautrédou (1).- Stan zakochania wyraża się najpierw w obsesji. Drugi wdziera się do naszych myśli do punktu nasycenia, jakby stale nam towarzyszył. Następnie występują także objawy fizyczne związane ze zjawiskami hormonalnymi: rozszerzone źrenice, przyspieszone tętno, bardzo silny pociąg seksualny. Powiedziawszy to, należy wyjaśnić, że dzisiaj uczucia przyjemności i pożądania nie są już sprzeczne z miłością. „Krystalizacja” miłości, tak droga Stendhalowi, która oznacza moment zmiany, kiedy odpuszczamy, aby oddać się drugiemu, uległa zmianie. Dzięki Internetowi emocje ulegają wzmocnieniu, wszystko dzieje się szybciej. Ludzie znają się zanim się spotkają.

Nie. Hormony mogą wyjaśnić pożądanie, ale nie miłość. Są to warunki konieczne, ale niewystarczające. Miłość wykracza daleko poza aspekt fizjologiczny. Żadne hormony świata nie zastąpią nigdy umysłu i serca, które prowadzą do odkrycia drugiego człowieka. Ostatecznie moglibyśmy zdefiniować miłość jako tę harmonię między „wnętrznościami, sercem i umysłem”.

Jednak gdy tylko próbujemy zdefiniować miłość, wydaje się, że ona nam umyka…
Właśnie o to chodzi: żadna definicja nie jest trafna. Weźmy na przykład film Antonioniego Blow-Up: w pewnym momencie bohaterowie patrzą na fotografię. Im bliżej są, tym mniej go widzą. Miłość jest tym paradoksem. Im bardziej próbujemy je zdefiniować, tym bardziej staje się ono niejasne. Miłość jest czymś, czego doświadczamy i żadne słowa nie są w stanie w pełni oddać tego uczucia. To stan, który nas przerasta, którego jesteśmy zainteresowani doświadczyć, aby móc go później rozpoznać.

Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia?
Oczywiście, że tak. Życzę każdemu, żeby kiedyś tego doświadczył! To spotkanie dwojga ludzi, które rozgrywa się przede wszystkim w spojrzeniu. Obie osoby mają wrażenie, jakby znały się od zawsze. Mówimy wówczas o „krystalizacji w spojrzeniu”. Ale od nas zależy, czy ten pierwszy stan będzie trwały!Miłość jest czymś, co budujemy, o czym decydujemy. Byłoby głupotą sądzić, że „życie jest miłością”, że jesteśmy na zawsze bezpieczni przed „ingerencją” – tymi niebezpieczeństwami, które mogą wstrząsnąć parą.

Tak, ale musimy bezwzględnie oddzielić pojęcie trwania od pojęcia „wielkiej miłości”. Czas trwania nie ma tu nic do rzeczy. Myślenie o spędzeniu całego życia z tą samą osobą jest już niemal nieaktualne, ponieważ życie bardzo się zmieniło, ludzie żyją dłużej i więcej podróżują. Krótko mówiąc, liczba „ingerencji” znacznie wzrosła. Dzisiaj miłość przeżywana jest w „fazach”. W jednym życiu można przeżyć kilka wielkich miłości!

Jeśli miłość przeżywana jest w „fazach”, czy możemy mówić o odmowie przeżycia jednej historii, aby przeżyć jak najwięcej doświadczeń?
Nie, ponieważ to od nas zależy, jak rozniecić na nowo płomień pożądania i jak najwięcej przeżyć z jedną osobą. Miłość jest zmienną rzeczą: po trzech latach namiętność słabnie, a później patchworkowe rodziny i dzieci wyjeżdżające do szkoły mogą nadwątlić uczucia. Aby poradzić sobie z tymi cyklami wpisanymi w życie pary, konieczne jest wniesienie tego, co nazywam „pojęciem wkładu w świat”: nie opieranie sensu swojego życia wyłącznie na drugiej osobie, ale także spełnianie się poza nią. Aby miłość trwała, ważne jest tworzenie rzeczy wokół pary, „przyczynianie się” do sprawnego funkcjonowania świata. Ten „wkład” często przybiera formę dzieci, ale może też przełożyć się na wspólną pasję, intensywne życie we wspólnocie… Trzeba umieć być hojnym i nie zamykać się w życiu, które szybko staje się monotonne. To jest klucz do trwałej miłości.

Czyli według Ciebie hojność jest najwyższym wskaźnikiem miłości?
Tak. Musimy ciągle zadawać sobie pytanie: co robimy z naszą miłością? Ponieważ namiętność początków jest czymś ulotnym. Tylko hojność może sprawić, że będzie to trwałe. Przez hojność rozumiem wizję świata, którą budujemy po drodze. Świat, który powoli kształtujemy na swój obraz i podobieństwo, niczym układanie cegieł. Im więcej, tym jest silniejszy.

Co sądzisz o powszechnym podekscytowaniu wokół małżeństwa?
Dziś małżeństwo stało się czymś w rodzaju mody, wydarzeniem celebryckim. „Ludowość” małżeństwa dotarła do nas wprost ze Stanów Zjednoczonych. Bierzemy ślub, aby zorganizować modne, niezapomniane przyjęcie. A bardzo często ludziom to nie odpowiada. Pozostają na powierzchni. To powiedziawszy, jeśli umieścimy

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *